niedziela, 2 grudnia 2012

Prologue



Kolejna kłótnia z rodzicami. Lecz po tej Scarlett już nie wytrzymała i uciekła z domu. Spakowała wszystkie najważniejsze rzeczy i wyszła. Szła ulicami Miami, nie wiedząc właściwie dokąd. Potem postanowiła iść do klubu. Szkoda tylko, ze nie zdawała sobie sprawy jakie zagrożenie tam na nią czeka…
***
Obudziła się po kilku godzinnej drzemce. Myślała, że spała u siebie, chodź nie czuła tego charakterystycznego zapachu śniadania, który zawsze wypełniał jej dom. Wszystko ją bolało, czuła się jakby spała na ziemi. Rozmasowała sobie kark, który bolał ją jak nigdy. Otworzyła wciąż zaspane oczy i przeraziła się. To nie był jej dom, ani żadne znane jej miejsce. Najpierw chciała, upewnić się czy nic jej nie jest. Jej sukienka, którą wczoraj założyła była lekko podarta. Pomimo bólu, mogła poruszać wszystkimi kończynami, zaczynając od palców u ręki, kończąc na nich u nóg. Dotknęła swojego uda i przejechała ręką wyżej sprawdzając czy ma majtki. Myślała, że może ktoś ją zgwałcił, ale po co z powrotem zakładał by jej majtki? Podniosła się do pozycji siedzącej i rozejrzała się po pomieszczeniu. Ściany zostały pomalowane na różne odcienie szarości, nie było żadnej szafki, ani okna. Światło dawała jedynie żarówka zawieszona na środku pokoju. Jeszcze raz rozejrzała się, próbując coś znaleźć. W kącie pokoju, gdzie światło żarówki już nie dobiegało, spostrzegła ciało. A przynajmniej tak jej się wydawało. Chciała wstać, kiedy zorientowała się, że ma związane nogi sznurem. Szybko się uwolniła. Nie wiedziała po co ktoś ją związał tak, aby sama z łatwością mogła się uwolnić. Powolnym krokiem podeszła do ciała. Dziewczyna leżała bezwładnie na podłodze z tak samo jak ona wcześniej związanymi nogami. Uważnie jej się przyjrzała, rozpoznając ją. O ile dobrze zapamiętała, miała na imię Samanta. Poznały się wczoraj w jej ulubionym klubie w Miami, Mynt Lounge. Podeszła do niej, kiedy ta siedziała przy barze i piła alkohol. Rozmawiały ze sobą chwilę, obie przyszły same. Pamiętała jeszcze, że zamówiły sobie drinka i potem pustka. Jakby ktoś wykasował jej pamięć z najbliższych 12 godzin. Była blada, spodziewała się najgorszego. Ukucnęła przy niej i lekko potrząsnęła jej ciałem. Żadnej reakcji. Leżała przykryta kocem. Ściągnęła go i zobaczyła nóż, wystający z klatki piersiowej. Momentalnie od niej odskoczyła. Jeszcze nigdy nie widziała zamordowanej osoby na własne oczy. Chciała zawiadomić o tym policję, dlatego zaczęła szukać jej torebki. Pamiętała, że wczoraj ją miała. Ale teraz nigdzie jej nie było, ani żadnego telefonu czy też portfela. Dostrzegła za to swoją torebkę. Dobiegła do niej i wysypała jej całą zawartość. Był portfel, kosmetyczka, jakiś notes, który trzymała na wszelki wypadek i wiele innych rzeczy. Jednym słowem było wszystko. Telefonu nie było, ale nie przeraziła się tym. Wczoraj gdy wychodziła, ładował się, dlatego zostawiła go w domu. Chwyciła torbę i podeszła do drzwi. Były otwarte. Zastanawiała się czy nadal ktoś tu jest. Szła dość wąskim korytarzem. Na samym końcu, gdy skręciła w prawo, ujrzała schody. Powoli po nich stąpała, lecz one i tak skrzypiały ze swojej starości. Na samej górze były kolejne drzwi, także otwarte. Znowu znalazła się w jakimś korytarzu, najpierw poszła w lewo, ale wydawało jej się, że idzie w złą stronę, dlatego zawróciła się. Szła przez podłogę wyłożoną czerwonym dywanem. Co jakiś czas na ścianie wisiał obraz. Po chwili dotarła do wielkiego holu. Po obu stronach widać było schody, prowadzące na górę. Tutaj znajdywała się także winda, kolumny ustawione równomiernie po każdej stronie i lada, która przypominała jej recepcję. Naprzeciwko niej zobaczyła wielkie drzwi. Założyła torbę na ramię i czym prędzej chciała się stąd wydostać. Udało jej się. Przymrużyła oczy, przez poranne światło, które świeciło prosto na jej twarz. Zbiegając po schodach, odwróciła się jeszcze na chwilę, wtedy zauważyła wielki bilbord, reklamujący ten o to hotel Wellington. Spodziewała się, że już od dawna jest nie czynny. Dookoła hotelu był las. Wszędzie widziała tylko drzewa. Poszła drogą, prowadzącą do tego miejsca. Szła już z 10 minutach, kiedy zauważyła swój samochód. Czarne audi stało tam, jakby czekało tylko na nią. Samochód był otwarty a w stacyjce znajdowały się klucze. Rzuciła torbę na siedzenie obok miejsca dla kierowcy. Obeszła całe auto dookoła a potem otworzyła bagażnik, sprawdzając czy nie czekają na nią jakieś niespodzianki. Jak się później okazało, nic tutaj nie było. Zdezorientowała wsiadła do pojazdu i zamknęła wszystkie drzwi. Oparła głowę o kierownice. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. Dlaczego to akurat one znalazła się tutaj? Dlaczego Samanta nie żyła? Co nie tak zrobiły? Na GPS’ie wpisała adres swojego domu, czas podróży do celu to aż półtorej godziny. Co tak daleko tutaj robiły? Spojrzała na zegarek. 12.00  a ona nie jadała śniadania. Robiła się coraz bardziej głodna. Ruszyła z piskiem opon. W domu była dopiero po 14, przez ogromne korki na drogach. Zatrzymała się na podjeździe. Zobaczyła, że za schowkiem na górze, wystawała jakaś kartka. Chwyciła ją i przeczytała ‘ To jeszcze nie koniec Skarbie ; *. Nawet nie fatygował się napisać samemu liter, zostały one wycięte z jakieś gazety. Coraz bardziej zaczynała się bać. Schowała kartkę do torby i wyszła z samochodu. Kiedy tylko znalazła się w domu, od razu usłyszała głos swoich rodziców…

2 lata później

Początki były trudne. Jak Zawsze, lecz z czasem myślała o tym coraz mniej. Oczywiście, nie mogła doszczętnie usunąć wspomnień z głowy, ale robiła co mogła. Wracały one coraz rzadziej. Już nie bała się zostawać sama w domu a każda przechodząca obok dziewczyna, nie przypominała jej Samanty. Te 2 lata po wydarzeniu minęły dość spokojnie. Cieszyła się nimi. Ale w życiu, wszystko dobre co się szybko kończy. Tak było i w jej przypadku. Następny rok miał stać się dla niej koszmarem, z każdym dniem coraz gorszym….
_____________________________________________________________
czytasz = komentujesz
Wcześniej pisałam już różne opowiadania, ale to pierwsze które zdecydowałam się opublikować. Mam nadzieje, że się podoba. Jeśli tak i chcesz być informowany to zostaw w komentarzu swojego twittera, ewentualnie gadu ; ) 
xoxo Carolyn


4 komentarze:

  1. ah, zaintyrgowałaś mnie. wiesz co ci powiem? po prostu kocham twoje fabuły. Bieber jest tutaj chyba tym złym. again. ale lubię go takiego *.* informuj mnie oczywiście! :* twittera i gadu masz! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Już na TT napisałam Ci o co chodzi z tym obrazem. ;p Opowiadanie podoba mi się, dobrze piszesz. :D Tylko mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni, bo sytuacja jest tajemnicza. =) I że pojawi się Bieebs. ;]
    hm.. Co dalej...
    Sama nie wiem. xD POdoba mi się i czekam na NN, bo mam nadzieję, że się nie poddasz (tak jak ja - chyba...) . :) Tylko poprosiłabym o zmienienie tego szarego tła i niebieskich liter... Na coś bardzie, hm... No nie wiem, ale tylko te dwie rzeczy na razie mi się nie podobają. ;p
    Całuski. ;* <33

    X.O.X.O.

    PS Your forever.

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny blog czekam na nn!! Poinformuj mnie na gg 3609021

    OdpowiedzUsuń
  4. Super!! Czekam na ten pierwszy rozdział i nic :( zapraszam do siebie can-you-love-me-hope.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń